Dotychczas jedno z moich podróżniczych marzeń, wreszcie mogło znaleźć ujście w spełnieniu.
Dotarłem na wyspę Boa Vista (liniami lotniczymi czarterowymi TUI) z Manchesteru (Wielka Brytania).
Lot trwał niecałe 6 godzin. Z Manchesteru jest nieco bliżej, ale w końcu z Polski to prawie 6000 km w linii prostej.
Na Wyspach Zielonego Przylądka jest 2 godziny do tyłu względem Polski (1 godzina do tyłu względem Wielkiej Brytanii).
Panuje tu klimat równikowy (ale bardziej suchy). Średnia roczna temperatura wynosi prawie 30 stopni Celsjusza, więc raczej duszno i gorąco (chociaż lecąc tam w listopadzie spodziewałem się bardziej wiosny, niż lata).
Jedzenie? Przepyszne! Na śniadanie bufet angielski (fasolka, tosty, jajka na różne sposoby, pomidory), szwedzki stół, owoce, naleśniki, owsianka i wiele innych smakowitości. Dla mnie najważniejsze były: zupa mleczna i owocki! 🙂 Hurra! 😀
Hotel o wysokim standardzie (5 gwiazdek) miał swoją własną plażę. W oceanie często były fale przez które można były skakać. 😉
Na drzewach rosły banany. A na plaży można było karmić głodne wróbelki.
Na filmiku poniżej zobaczycie, jak karmię głodne wróbelki. Spotkałem odważnego wróbelka, którego nazwałem „Karolek”. Mimo, że rzucałem ogromne kawałki chlebka, on dziobał piasek i jako jedyny nie uciekał. Mogłem więc go głaskać i przytulać. 😀
W hotelu było darmowe SPA z ciepłym oraz zimnym jacuzzi.
A wieczorami do przepysznych kolacji zawsze były dołączane jakieś atrakcje! 🙂
(A w hotelowym pokoju była nawet polska telewizja TRWAM).
Podsumowując tygodniowy wyjazd – było naprawdę super (tylko jak dla mnie, trochę zbyt gorąco)! 😀
Ale wypoczęliśmy mega i przepiękne wspomnienia zostały! 🙂
Blondynek w Afryce! 😀